W jego skład wchodziło sześć różnych produktów i nie mogę powiedzieć bym na którymś się zawiodła, lecz czy któryś zostanie ze mną na dłużej? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć już za chwilę.
Zacznę od Wody toaletowej 100 ml Un matin au jardin - kwiat wiśni. Jest to zapach odtworzony, więc na pierwszy rzut oka może się wydawać nie zbliżony. Jednak pierwszy rzut węchu odniesie nas do ogrodu babci, gdzie za dzieciaka wspinało się na drzewa wiśni. Jest to bardzo świeży, słodki (ale nie za słodki) i jedwabisty ton, który utrzymuje się długo. Ja co prawda po pewnym czasie nie czułam, bo przyzwyczaiłam się do zapachu, ale po paru godz jak spotkałam się z koleżanką, jej pierwszym pytaniem było jaki to zapach, bo jest bardzo kuszący. Czyli wywnioskować mogę, że jednak utrzymał się sporo na skórze. I co ważne dla osób co mają problem z zapachami i często mają migreny, to ten zapach możecie spróbować. Woda toaletowa zamknięta jest w kobiecym i zgrabnym flakonie z delikatnie wybitym logo. Kolor jest bardzo jasno różowy, czego na zdjęciu nie widać :( Nom gapa ze mnie, ale proszę uwierzcie mi na słowo :)
Yves Rocher - Le Baume Liquide w odcieniu 09. Delikatnie barwiący błyszczyk, długo utrzymuje się na ustach. Lekko się klei co mnie już denerwuje, aczkolwiek nie wiem czemu używam go od dłuższego czasu cały czas. Za jednym pociągnięciem moje usta nabierają ładnego koloru, są nawilżone i wyglądają bardzo kusząco. Nawet mąż stwierdził, że wyglądają inaczej, na większe, na pełniejsze! I też z nim się zgadzam bo odnoszę takie samo wrażenie. Kolor trafiony w dziesiątkę.
Yves Rocher - Grand Rouge 88286 . Intensywny kolor trafiony w moje gusta. Uwielbiam ciemne kolory, które idealnie pasują do mojej karnacji i koloru włosów. Usta są takim moim priorytetem w makijażu. Co zabawne dopiero gdzieś od dwóch lat. Wcześniej używałam tylko ochronnych pomadek, gdyż uważałam, że mam za duże usta. Teraz jak mnóstwo dziewczyn ma botoks i nie wiadomo co jeszcze w ustach by je powiększyć to moje wydają się normalne. Jak to otoczenie może wpłynąć na inne postrzeganie siebie. Teraz dumnie podkreślam ich wygląd i kształt. Co do pomadki to ogromny podziw wzbudził we mnie fakt, że moje usta były nawilżone, nie ścierała się szybko i ma bardzo ujmujące opakowanie. Poważnie, gdzie nie wyciągnę jej z torebki to momentalnie mam pytanie co to. Złoty przyciąga uwagę :D
Cień do powiek - 12 Baie Rose Nacre. Delikatny, różowy i znakomicie można go blendować. W makijaży w połączeniu z przejściem w khaki stał się moim faworytem wiosennym . Kolor jest jaśniejszy ale mocno na pigmentowany i co prawda z bazą pod cienie, ale utrzymuje się długo. Nie kruszy, nie pyli mocno i szybkim sprawnym ruchem można go rozetrzeć. Zdradzę wam jeszcze, że gdy mamy taką słoneczną pogodę jak dziś, muskam nim delikatnie kości policzkowe! Rozświetlenie i podkreślenie za jednym zamachem. Kosmetyki, które można zastosować inaczej niż są do tego przeznaczone i przynoszą super efekt? Uwielbiam!
Laque effet gel kolor 45. Tu mam mały problem by odnieść się do produktu. Osobiście od paru lat na paznokciach u dłoni mam hybrydę. Nakładam ją sama, uwielbiam mieć moje przemyślenia na paznokciach. Dlaczego hybryda? Gdyż tylko ona i to z jednej konkretnej firmy trzyma mi się w nieskończoność. Poważnie jest nie do zdarcia, pod warunkiem, że wykonam ją sama :) Ponieważ nie toleruje wszelkiego rodzaju innych produktów do paznokci u rąk to ten położyłam na paznokcie u stóp :) Wytrzymał tydzień i nie odprysnął. Kolor bardzo intensywny. Jedna warstwa wystarczyła, by osiągnąć niezły efekt. Rozprowadza się szybko, dzięki zgrabnemu aplikatorowi. Po tylu latach mając coś innego w ręce niż hybrydę byłam miło zaskoczona jak teraz sprawnie można pomalować paznokcie. Ponieważ nie przytrzymuje kosmetyków oddałam go kumpeli - pierwsza, która się zgłosiła jak napisałam "Oddam z bólem serca". Wiem od niej, że jest zachwycona i odkrywa świat innych kolorów. A zapomniałam i muszę wtrącić, że wysycha błyskawicznie i utwardza płytkę paznokcia. Dlatego, jeżeli nie używacie hybryd itp a macie problem z trafieniem w dobry produkt to spróbujcie tego żelu. Jeżeli, któraś używała zawsze może dopisać w komentarzu :)
Na sam koniec zostawiłam coś, co wiem, że zakupię ponownie. Produkt, który polecam z czystym sumieniem i mam pewność, że będziecie zadowolone jak ja! Produkt, który już sprezentowałam mamie i siostrze a na dniach udam się po kolejny dla przyjaciółki :) Uwaga, uwaga to jest :
Vinaigre de rincage czyli płukanka octowa z malin - Brillance Shine ! Nie będę ukrywać, że to jest pierwsza w moim życiu płukanka octowa. Nie wierzyłam w jej efekty, nie widziałam korzyści jakie może nieść. Cieszę się, że dzięki testowaniu odkrywam produkty, które przynoszą mi wymierne efekty. To już nie jest tylko zadowolenie, ale pewność, że zawszę będę go miała. No chyba, że trafi mi się coś lepszego - wtedy nie omieszkam was o tym poinformować. Wracając do płukanki z Yves Rocher. Używamy niewielkiej ilości, przed ostatnim płukaniem. Daje nam to szybki efekt, gładkich, lśniących i zdrowych włosów. Do tego nie wiem na ile to zbieg okoliczności, ale odniosłam wrażenie, że włosy mi szybciej rosną. Przypomnę, że to może być tylko złudzenie, gdyż takiego efektu w opisie nie było. Było i potwierdzam, że włosy stały się lśniące, bardziej miękkie i delikatne. Zapach malin sprawia, że użycie produktu staje się przyjemne. Jeżeli nie dawałyście wiary w płukanki octowe to zaryzykujcie właśnie tą a nie poczujecie z pewnością rozczarowania :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz