piątek, 9 września 2016

Muszę się czymś pochwalić :) The Body Shop - British Rose, Fresh plumping mask




Zgłosiłam się do testów na stronie http://thebodyshopclub .pl . Nie sądziłam, że uda mi się testować, gdyż kompletnie tej firmy nie znałam. No może kłamię troszkę, gdyż wiedziałam, że istnieje, ale ceny mnie odstraszały i sklep zawsze omijałam szerokim łukiem. Utarło się u mnie i znajomych, że kosmetyki niczym się nie wyróżniają i płacimy bardziej za firmę a nie, jakość. Kiedy dostałam @, że zostałam testerką byłam miło zaskoczona. Fajnie, że taki mały żuczek jak ja może sprawdzić działanie produktu. Jestem zwykłą dziewczyną a nie jakąś super blogerką, która dostaje za free rzeczy, aby o nich dobrze pisać. Cieszy mnie fakt, że firma postanowiła postawić na szczerą opinię a nie owijanie w bawełnę, aby natłuc sobie pozytywy. Przejdźmy teraz do samej maski.



Maska odświeżająco - kojąca z angielskiej róży. (Spisując z opakowania:) Jest " Do skóry potrzebującej głębokiego nawilżenia i ukojenia, by odsłonić naturalny różany blask skóry. Inspirowana europejskimi rytuałami kąpielowymi. Nasza odświeżająca żelowa maska to esencja prawdziwie naturalnych składników.
Różane płatki i esencja ręcznie zbieranych róż z Wielkiej Brytanii, uzupełniają w skórze rezerwy wody.
Olejek z chińskiej dzikiej róży bogaty w kwasy tłuszczowe omega 3 i 6 wzmacnia i tonizuje skórę.
Organiczny aloes z Meksyku ( Community Trade), łagodzi i koi skórę.
Efekt natychmiastowy: Skóra jest nawilżona, mocno wygładzona, jedwabiście miękka i tonizowana.
Efekt jak po zabiegu kosmetycznym: Skóra jest pełna młodzieńczego blasku.



Sposób użycia: Nałóż na oczyszczoną skórę twarzy, omijając okolice oczu. Zmyj po 5-10 min ciepłą wodą. Używaj 2-3 razy w tygodniu."

Opakowanie: Szklane, bardzo eleganckie. Idealnie nadaje się, by podkreślić wygląd łazienki. Nie ma się czego wstydzić, a wręcz jest czym się pochwalić. Produkt pakowany w osobny kartonik, by szkło nie uległo zniszczeniu. Pojemność słoiczka: 75 ml.

Cena: Na opakowaniu umieszczona jest: 99,90 zł. ( Zanim zaczęłam jej używać wydawała mi się kosmiczna).

Inne maski: Jest ich łącznie 5 i tu wam podam link do strony: http://thebodyshopclub.pl/project/maski-superfood

Zapach: Bardzo, ale to bardzo różany. Delikatny, przyjemny a do tego, gdy już maskę mamy na twarzy, to zapach bardzo uspokaja. Ja osobiście po nałożeniu maski zaprzestałam robić wykonywaną czynność. Usiadłam, zamknęłam oczy i postanowiłam odpocząć. W końcu te 10 min odpoczynku też mi się należy, a maska dała mi takie wonne odprężenie, że potem działałam ze zdwojoną siłą.



Wygląd maski: I tu już tak kolorowo nie jest :) Kleista, żelowa a momentami glutowata. Wyraziście widoczne kawałki płatków róży. Więc do kleistej mazi dochodzą dziwnie wyglądające farfocle :) No naprawdę, sam wygląd dla mnie bardzo nieciekawy. Pewnie dlatego, że przyzwyczajona jestem do tanich masek, które zawsze są jednobarwne, gładkie, tanie a ich skuteczność jest równa zeru. Dodam, że maska jest na tyle gęsta, że nie spływa z twarzy. Wystarczy mała ilość, by równomiernie ją rozłożyć, przez co jest oszczędna.

Skuteczność: I tu moje zaskoczenie sięgnęło zenitu :) Słuchajcie różnica w wyglądzie skóry była diametralna. Nie tylko w zewnętrznym wyglądzie, ale i w dotyku. Delikatna, jedwabista i bardzo miękka. Jej koloryt znacznie się poprawił. Sprawdziłam również jak zadziała w innym przedziale wiekowym. I tak: U mnie, czyli 30+ efekt genialny jak pisałam wyżej. W 50+ efekt ciut słabszy. Taki jak u mnie został dopiero osiągnięty po 2 tygodniach ( to było ok 6 użyć). U mnie efekt był bardzo widoczny już po trzecim użyciu, za co jestem bardzo wdzięczna.



Podsumowanie: Czy zmieniłam zdanie o The Body Shop? Czy Maska mnie przekonała? Otóż w większości tak. Poczytałam i dowiedziałam się trochę na temat samej firmy. Jej reguły, zgodność z naturą, produkty 100% wegetariańskie i mnóstwo tego typu rzeczy sprawiają, że cena rośnie. W tym wypadku wolę wydać więcej i wiedzieć, co kupuje. No ba, więc nie płacimy za nazwę firmy, ale za uczciwość i mądrą ideę, którą firma niesie. Do tego produkt, który testowałam przyniósł mi pozytywny rezultat! Osiągnęłam cel, jaki producent opisał a nie wmawiałam sobie, że to może z moją skórą jest coś nie tak, gdy produkt nie zadziałał. Tu mam sprawdzona maskę, więc sądzę, że kolejna, po którą sięgnę będzie również z tej serii. Liczy się skuteczność a na skuteczności niby nie oszczędzam. Potem jednak wychodzi, że jest oszczędność. Dlaczego? Bo mam jeden porządny produkt a nie 50 nieskutecznych, za które sumując okazało się, że zapłaciłam dużo więcej:) Wystawiam opinię dopiero teraz gdyż zależało mi, aby sprawdzić dokładnie maskę. Pozdrawiam was serdecznie i do zobaczenia w The Body Shop! Sklepie dla świadomych kobiet :* Buźka


http://thebodyshopclub.pl/konkurs-zostan-testerka?rhash=863db3d35822ef6b17c1c3a2d83862a6