środa, 12 kwietnia 2017

Loreal - Magic Retouch - potocznie spray na odrosty :>

Kolejny produkt, który wzięłam na tapetę to nowość od L'oreal Paris. Jest to Magic Retouch czyli potocznie zwany spray na odrosty. Kolor to ciemny brąz i tak jak myślałam będzie wpadał w czarny! I całe szczęście tak było gdyż włosy czarne miałam... miałam gdyż zaczęłam kombinować z kolorem - znowu. nie ma to jak doprowadzić włosy do stanu idealnego i postanowić je zacząć psuć :> 


Wróćmy jednak do omawianego produktu. Używa się go bardzo łatwo w teorii gdyż w praktyce już tak łatwo nie jest. Ma on cienką końcówkę, dzięki której produkt powinien rozprowadzać się równomiernie i dokładnie w miejscu w jakim tego potrzebujemy.


Efektem jest jednak to, że duża ilość produktu kumuluje się w jednym miejscu i bardzo mocno barwi nam skórę. Próbując odczyścić skórę zmywamy produkt z włosów. I tak w kółko. Największą walkę stoczyłam jednak z odrostami od strony czoła! Wyglądało to tak jakby ktoś mi pisakiem przejechał po głowie i oddzielił równe pasmo. Szczerze zawiodłam się gdyż od dawna szukałam czegoś tego typu. Do tej pory jako zamaskowanie odrostów stosowałam suchy szampon do ciemnych włosów i nie licząc tego, że przesuszał mi włosy i robił siano to pod względem koloru dawał rade znakomicie. 



Tutaj natomiast włosy były w stanie idealnym, nie wysuszały się nie przetłuszczały. Kolor nie brudził materiału jak wysechł (sprawdzałam) i utrzymywał się do kolejnego mycia. No pomysł genialny ile można na farbie zaoszczędzić :D A tak na poważnie to gdzieś moim zdaniem został popełniony błąd. Domyślam się gdzie! Moim zdaniem ta końcówka psuje całe produkt. Gdyby była normalna jak w suchych szamponach czy lakierach do włosów produkt nakładało by się szybciej, łatwiej i przede wszystkim na większych częściach co nie brudziło by tak skóry. Niestety w takiej formie produkt nie jest dla mnie, jeżeli ktoś pomyśli i zmieni formę nakładania to z chęcią sięgnę po niego ponownie, gdyż ma wszystkie pożądane przeze mnie cechy.

Ps. Jak ja nie lubią moich białych odrostów :( Wyglądają jak łyse paski... czemu urodziłam się blond o_O . L'oreal proszę zmieńcie końcówkę :*

   


NIVEA anti-perspirant invisible - black & white.

Szybki post o szybkim anti - perspirancie. Tego typu produkty odstawiłam już dawno. Dlaczego? Były dla mnie nieskuteczne, zostawiały osad na ubraniu i denerwował mnie ich zapach. Po co się męczyć jak można odszukać coś bardziej skutecznego. Ponieważ nadarzyła się okazja by przetestować to cacko i zmienić ewentualnie zdanie więc postanowiłam zaryzykować. 


Producent zapewnia ochronę do 48h oraz, że nie zostawia białych śladów na czarnych ubraniach a białe nie żółkną. Już od dawna kłębiły mi się myśli czy rzeczywiście tak jest. Jednak brutalna prawda została odkryta. Dodam, że jest to moje odczucie i moja reakcja na skórze. Produktu użyłam dosłownie cztery razy a potem poszedł w prezencie dla koleżanki. Zacznę jednak od początku :) 



Anti-perspirant ma bardzo dużą zaletę jeżeli chodzi o przewóz i przechowywanie. Ma genialne przekręcane zamknięcie, które zabezpiecza produkt przed przypadkowym uruchomieniem. Jak dla mnie rewelacja, gdyż moje życiowe fatum bycia ofiarą zawsze sprawia, że coś mi się w bagażu rozpryska, wyleje czy pęknie. I tak odnalazłam jedną z dwóch zalet. Kolejną jest zapach. Wyjątkowo świeży i delikatny. Utrzymuje się długo i bardzo przyjemnie towarzyszy nam w ciągu dnia. A teraz ka-boom przejdźmy do wad!


Przy pierwszy zastosowaniu gdy temperatura była gorąca a moje ciało pociło się jak każde inne okazało się, że produkt zważył mi się na skórze. Poważnie :( Po dokładnym jego usunięciu, przemyciu i zaaplikowaniu jeszcze raz na wszelki wypadek z większej odległości historia się powtórzyła. Kiedy było chłodniej a moje ciało nie było rozpalone tej wady już nie zauważyłam. Jednak produkt końcem końców i tak zostawił biały osad na czarnych ubraniach,  nie ryzykowałam czy zostawi żółty na białych. Za dużo ubrań jasnych straciłam przez antyperspiranty. Do tego nie ochronił mnie przed poceniem 48h. Ba nawet nie ochronił 24h! Dał radę przez około 4. 


Podsumowując, gdyż obiecałam szybki post. Ten produkt Nivea nie jest dla mnie. Bardziej posłuży dziewczyną taki jak moja koleżanka czyli takim co pocą się mało lub jeszcze mniej a szukają odświeżenia i większego uczucia komfortu. Koleżanka zachwycona - ja nie. Pamiętajcie o jednym, że produkty wybieramy pod siebie i swoje potrzebny a nie dlatego, że ktoś napisał iż są dobre :> Testujmy, sprawdzajmy, poszukujmy swoich ideałów a postami jedynie wesprzyjmy się jak szukamy w produktach jakiejś konkretnej cechy :) Buziołki :> 





poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Mój pierwszy raz z Zalando. #WIOSNAzZALANDO #ZALANDOSTYLE


Paczka ambasadorska.


Ukrywać nie będę, że tak naprawdę to był mój pierwszy raz z Zalando. Nigdy nie ciągnęło mnie tam na zakupy. Kiedy dostałam się do kampanii TRND - Zalando, byłam szczęśliwa. W końcu kto by się nie ucieszył z darmowych zakupów. Do wykorzystania miałam bon na 100zł i pięć bonów -20% dla znajomych. Rabaty rozeszły się jak ciepłe bułki, a ja stanęłam przed wyborem co zamówić. 



Na początku stówka wydawała się fajna, ale czym bardziej przeglądałam strony tym bardziej dochodziłam do wniosku, że w tym sklepie to ja nie poszaleję. Nie jestem i nigdy nie będę zwolenniczką drogich ubrań w szczególności, że wymieniam je wciąż. Szybko się nudzę i wciąż poszukuję czegoś nowego. Napomknę jeszcze, że jestem uzależniona od przerabiania ubrań. Każde z nich musi mieć jakąś cechę mnie. 



Kiedy tak już przeszukałam strony, wyznaczyłam sobie kwotę, kolor, styl to wyszedł kolejny problem i w sumie taki jeden z najbardziej drażniących. Rozmiary. Napisałam w tej sprawie do Zalando i uzyskałam odpowiedź, że ze względu, że mają magazyny za granicą to nie są w stanie podać dokładnych wymiarów, a rozmiary są orientacyjne. Tą sytuację ratował jednak fakt, że zwroty są do 100 dni. Po długim, naprawdę długim przeglądaniu serce moje poruszyły buty, których szalenie bałam się zamówić. Na pierwszy rzut oka moja miłość, ale jak przyjdą i nie dopasuje rozmiaru to serce mi pęknie. I tak 3 dni z rzędu uruchamiałam Zalando, zastanawiałam się i wyłączałam. Postanowiłam, że poszukam na zagranicznych stronach rozmiarów i całe szczęście moim oczą ukazała się dokładna tabela z rozmiarami. Wzięłam więc kartkę papieru, obrysowałam stopę i wyliczyłam dokładnie rozmiar. Zamówiłam obuwie i z niecierpliwością czekałam na dalsze informacje. Dodam, że mój kupon był bajecznie prosty w obsłudze, a i cała strona Zalando jest banalnie prosta przy wyszukiwaniu produktów i składaniu zamówień. I tak trzy dni potem zadzwonił do mych drzwi kurier z Fed Ex :). 

Formularz do zwrotu.


Rozpakowałam paczkę a tam moje buty, równie piękne jak na zdjęciach. Chwila namysłu.... no dobra nawet nie myślałam sekundy a biegiem zabrałam się do mierzenia. Ta chwila była dla mnie bardzo ekscytującym przeżyciem, gdyż rozmiar okazał się idealny! Poważnie co do milimetra odmierzone :D Kiedy już machałam nóżkami w nowych butach, wiedziałam, że zwracać ich nie będę. Z czystej ciekawości obejrzałam jak wygląda system zwrotów ( równie banalnie prosty) gdyż przyznam, że czasem na Zalando zaglądać będę, a w szczególności gdy będę chciała podarować komuś coś wyjątkowego. 




Pokażę wam również jakie ubranka zamawiały znajome dzięki bonom zniżkowym. Czekam jeszcze na zdjęcie od kolegi, który bardzo długo rozmyśla co zamówić, gdyż podoba mu się wiele. A podobno to kobiety są niezdecydowane :D 






Ps. Jak niewielka rzecz, może sprawić wiele radości.